Wybieramy miseczkę
Nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać. Zabierzemy się na razie za rozmiar wyjściowy, a za kombinowanie – później. Żeby określić prawidłowo nasz rozmiar, trzeba wiedzieć, jak dobrze założyć stanik. A żeby wiedzieć, jak dobrze założyć stanik, trzeba znać swój orientacyjny rozmiar.
W pomiarach tkwi sekret (a przynajmniej jego część)
Wymierzyłyśmy się już pod biustem. Załóżmy, że wyniki były takie:
- pomiar nr 1 – 72 cm
- pomiar nr 2 – 77 cm
- pomiar nr 3 – 80 cm
Jak widać, potrzebujemy stanika o obwodzie 70 (32) (w nawiasie rozmiar brytyjski). By dobrać jednak miseczkę, potrzebny jest nam pomiar w biuście. Najlepiej dokonywać go w miękkim biustonoszu na fiszbinach, niemniej jednak my, małobiuściaste, często przed „uświadomieniem stanikowym” nosimy staniki usztywniane lub nawet z gąbką. Taki biustonosz do mierzenia się nie nadaje, więc lepiej dokonać pomiaru nago.
W biuście mierzymy się luźno, miarka powinna leżeć równolegle do podłogi, nie wbijać się w ciało ani nie spadać. Najłatwiej oczywiście dokonać pomiaru z pomocą drugiej osoby. Wynik należy zanotować.
Teraz wyszukujemy nasz obwód w tabeli rozmiarów (tu tabela rozmiarów z bloga „Stanikomania!”), a następnie odpowiadającą mu miseczkę. Załóżmy, że naszym wynikiem w biuście w pomiarze luźnym było 91 cm. Nasza szukana miseczka w rozmiarówce brytyjskiej to 32DD. Zbliżonym rozmiarem (choć nie identycznym) w rozmiarówce polskiej jest 70E ( o tych różnicach również później).
Oczywiście, nasz wybrany rozmiar jest wstępny, ale zanim go zweryfikujemy, załóżmy stanik :)
„Jak to źle zakładam stanik?”
Wbrew pozorom, założenie stanika wymaga odrobinę uwagi i nie sprowadza się jedynie do zapięcia haftek i nałożenia ramiączek. Metod zakładania jest kilka, nie ma „najsłuszniejszej”, więc przedstawię pokrótce po swojemu, zwracając uwagę na szczegóły.
1) Przed założeniem stanika warto lekko poluźnić ramiączka – mocno ściągnięte mogą nam sprawić trudność przy zapinaniu. Wyregulujemy je w dalszej kolejności.
2) Stanik najlepiej zakładać w pochyleniu. Przykładamy fiszbiny dokładnie pod piersiami, tak, by je okalały. Z tyłu zapinamy obwód na wygodny dla nas rząd haftek.
3) Jeśli nie założyłyśmy ramiączek do tej pory – teraz naciągamy je na ramiona. Oczywiście, nie mogą być mocno skrócone – utrudni to nam punkt następny.
4) Czas na układanie piersi w miseczce. To dosyć trudna część, więc warto się na niej skupić. Zacznijmy od lewej piersi (może być od prawej, kwestia wyboru :)) – lewą rączką przytrzymujemy lewą fiszbinę* w miejscu, prawą dłoń wkładamy do miseczki, podnosząc nią lekko pierś (nie ciągnąc jednak skóry!) i układając tak, by wypełniała dokładnie miskę od dołu. Analogicznie postępujemy wobec drugiej piersi. Ma to szczególne znaczenie dla biustów niezbyt jędrnych.
5) Inną metodą układania piersi jest „wstrząsywanie” ich do miseczki. Sprawdza się w przypadku nieco cięższych biustów. Trzeba się mocno pochylić do przodu, odgiąć odrobinę fiszbinę* i pobujać nieco biustem, by grzecznie w całości znalazł się w miseczce. Oczywiście, postępowanie to wykonujemy dla obydwu piersi.
6) Niezależnie od wybranej metody układania warto zawsze zrobić naszym piersiom taką lekką „huśtawkę” (już bez odginania fiszbinów), by same wymościły się w miseczkach, jak im wygodnie. Przy okazji może to pomóc przy weryfikacji rozmiaru.
7) Teraz czas na ramiączka – regulujemy je tak, by były lekko napięte, lecz nie wbijały się w ramiona. Musi być nam wygodnie. Żeby ułatwić sobie regulację ramiączek, możemy je zsuwać kolejno z ramion.
8) I voila! Teraz będzie można sprawdzić, czy stanik dobrze leży.
Dlaczego jest to tak ważne?
Kiedy nie przykładamy uwagi do zakładania stanika, często dzieje się tak, że źle oceniamy nasz rozmiar. Źle układająca się fiszbina może uwierać, nawet boleśnie obcierać. Zbyt mocno ściągnięte ramiączka obciążają ramiona, zbyt luźne – nie wspomagają unoszenia biustu.
Co dalej?
Dalej będziemy oceniać, czy miseczka, którą wybrałyśmy, jest ok. Mam nadzieję, że kolejna notka pojawi się szybciej niż ta (przeszkody w postaci problemów z dostępem do Internetu być może nie nastąpią :)). Niestety, prawdopodobnie będzie już bez rysunków, bo utraciłam dostęp do skanera (oczywiście, jeśli ktoś pragnie kupić mi skaner, to proszę pisać na maila, chętnie przyjmę :D).
*wg SJP w wersji PWN „fiszbin” jest poprawną formą, nie „fiszbina”. Oczywiście, inny słownik twierdzi, że obie formy są poprawne. Czy któraś z czytelniczek jest polonistką i zna prawdę? :P