Poprzednia notka wzbudziła chyba w Was wiele pozytywnych emocji – a to przecież nie koniec ;) W drugiej części znajdują się modele, które spodobały mi się najbardziej, zarówno pod względem kolorystyki, jak i krojów. Mam nadzieję, że przynajmniej jeden z nich trafi do polskich sklepów, bowiem zapowiadają się naprawdę znakomicie.
Zapraszam więc do czytania i oglądania!
Linią skromną (1 biustonosz, 2 kroje majtek i pas), lecz bardzo efektowną jest Love Bug, jeden z najbardziej udanych modeli tej kolekcji.
Nie trzeba go mierzyć, by zauważyć, że to bardzo nisko zabudowany halfcup z otwartą krawędzią. Fantastyczny jest ten kolor – tak nasycony i tak neonowy, że aż się chce go mieć. Jeden rzut oka na detal…
Mrrrrau! Robaczek wystąpi w rozmiarówce 28B-FF, 30B-FF, 32A-F, 34A-E, 36A-DD, 38B-D, 40B-C. Nie jestem przekonana co do tego kroju w miseczce FF, ale dla małych biustów taki stopień wyeksponowania może być bardzo korzystny.
Na zachętę jeszcze pas:
Linia Dotty wystąpi w dwóch wersjach kolorystycznych – bladej L’amour oraz granatowej Nuit. Co oferuje nam zatem słodka, biało-różowa Dotty? Na początek – usztywnianego halfcupa:
Nie jestem przekonana co do tych różowych kanalików, ale ramiączka! Tak, te ramiączka są absolutnie wspaniałe. Należy zerknąć z bliska:
Ponownie mamy 28B – Mimi Holliday jest bardzo konsekwentne w rozmiarówce. Fiszbiny wyglądają niepokojąco wąsko (próbka to 34B), mam nadzieję, że w mniejszych rozmiarach nie są węższe.
Do halfcupa dołączają miękkie trójkąty na fiszbinach:
I jest to kolejny miękus od 28B! Do tego z relatywnie niskim mostkiem. A żeby było już całkowicie słodko – oto figi z kokardą:
Gdyby ktoś jednak uznał, że takie majtki mogą być nieco zbyt widoczne pod wierzchnim odzieniem, to Mimi Holliday proponuje jeszcze figi klasyczne, figi wysokie z gorsetowym wiązaniem z tyłu, stringo-szorty (również z wiązaniem) lub luźne szorty. Do kompletu pas do pończoch. Możemy także wybrać jedną z dwóch koszulek albo body. W linii występuje jeszcze biustonosz do karmienia, ale, jak wspomniałam wcześniej, mam wątpliwości co do jego konstrukcji.
Kolorystycznie bardziej w moim typie jest wersja Nuit. Na początek ciekawostka – bezfiszbinowe trójkąty zapinane z przodu:
Nie będą trzymać niczego, ale są urocze ;)
Mamy natomiast świetnego półsztywniaka:
Od 28B. Podstawą konstrukcji jest usztywniana część, miękka stanowi jedynie połączenie z ramiączkiem. Ach, i to ramiączko! Tak urodziwe ramiączka mogą, jak dla mnie, wystawać spod każdej bluzki ;)
Dla tych, co usztywnień nie lubią, od 28B trójkąty na fiszbinach:
Dla mam dodatkowo biustonosz do karmienia. Zestaw dodatkowy (doły i koszulki) taki, jak w przypadku wersji biało-różowej.
Trudny do sfotografowania okazał się Strawberry Bomb. Niezależnie od zdjęć – musicie mi uwierzyć na słowo, że to ciepła czerwień w zestawieniu z wanilią ;) Na początek półusztywniany:
Od 28B, a ponieważ zdjęcie nie wyszło najwspanialej, zatem rzut oka na detal, oddający lepiej zarówno koronkę, jak i kolorystykę:
Myślę, że to jeden z tych krojów, które trzeba dopasować „na styk”, by nie robił „dziobów”. Jednocześnie przy prawidłowym rozmiarze efekt musi być oszałamiający ;)
Przezroczystości, również od 28B, to kolejna halfo-balkonetka:
Do kompletu stringi lub skąpe figi, a także pas do pończoch. Dwie dlugie koszulki, przy czym jedna z nich wyjątkowo efektowa – zapinana z przodu na wysokości mostka, zdecydowanie do kuszenia.
Jeśli do tej pory nie przekonała Was Mimi Holliday, to przy tym modelu musicie ulec. Paradise bowiem wymiata. W tej linii wszystko jest tak jak trzeba.
Usztywniany halfcup (od 28B):
Niskie zabudowanie i otwarta krawędź – tak, to jest to, co małobiuściaste kochają najbardziej. Bardzo bym się zdziwiła i zasmuciła, gdyby w polskich sklepach nie pojawiło się to absolutnie wspaniałe cudo.
Dla tych, dla których 28FF i pochodne w większych obwodach to miseczka za mała, mamy miękką balkonetkę (rozmiarówka taka, jak w przypadku pozostałych modeli w tym kroju):
Och i ach! Powiedziałabym, że szkoda, iż mam za mały biust do tego cuda. Ale Mimi Holliday pomyślała także o mnie i dla małobiuściastych mamy absolutny hicior tej kolekcji w postacji miękkiego halfcupa od 28B!:
Mam nadzieję, że Paradise w tej wersji leży równie dobrze, jak wygląda, albowiem jest to absolutny must-have na następną jesień. Nie oszukujmy się – miękki halfcup to gatunek rzadki, może i nawet ginący, dlatego nieobecność Paradise w mojej szufladzie wiązałaby się z wielkim, wielkim smutkiem. Nacieszmy jeszcze oczy:
I kogóż by teraz interesowały bezfiszbinowe trójkąty?
Do kompletu figi, stringi i stringo-szorty, koszulka, body oraz pas (a raczek paseczek) do pończoch.
Po tak mocnym akcencie nie może być gorzej – opis kolekcji zamknę linią Bisou Bisou, występującą w aż trzech wersjach kolorystycznych. Nie każda jednak obejmuje wszystkie kroje.
Punktem wspólnym dla wszystkich jest miękka halfo-balkonetka.
Ten kolor (azure) „wziął” mnie od razu. W katalogu wygląda całkiem niebiesko, w rzeczywistości ma trochę tych zielonych nutek. Zabudowanie tego kroju raczej balkonetkowe, ale pionowe cięcie daje nadzieję na halfopodobne układanie się. Od 28B.
We wszystkich wersjach kolorystycznych mamy także bezfiszbinowe trójkąty.
Oto Bisou Bisou w wersji Rose.
Miękus dla nieco większych biustów również występuje w trzech kolorach. Dla prezentacji, oto wersja Flambe:
Ten ażur zapowiada się wspaniale! Ach, szkoda, że nie powstał miękki halfcup z tej koronki :( Wersja Azure różni się jedynie kolorem, natomiast Rose jest tylko częściowo przezroczyta i mogłaby pełnić rolę ekskluzywnego codzienniaka:
Półsztywniak wystąpi tylko w kolorze Azure i rozmiarówkowo nie odstaje od pozostałych modeli tego typu. Próbki „na leżąco” brak, będzie zatem na modelce:
Co ciekawe, mimo wyraźnie za małej miski, stanik nie robi klasycznej „buły”. Nie wiem jak Wam, ale wydaje mi się, że to najlepszy sygnał tego, że miska jest otwarta górą.
Wersje Rose oraz Flambe zamiast semi-softa mają usztywnianego halfcupa:
Która wersja podoba się Wam bardziej? ;)
Do Azure mamy cztery kroje majtek, a duże wrażenie robią te:
Jest też pas, body, dwie koszulki i piżamka. Do Flambe jeden krój dołu mniej, nie ma natomiast osobnej koszulki. Spory wybór mamy w wersji Rose: 4 pary majtek, przy czym jedne to urokliwe, luźne szorty. Jest też body, dwie koszulki, piżamka i… opaska na oczy. Co jak co, ale Mimi Holliday dba o detale.
Ufff… Dużo tego, prawda? Trudno prorokować, ale najprawdopodobniej nie wszystkie modele trafią do Polski. Mam nadzieję, że dane nam będzie zobaczyć w sklepach choćby Paradise, Bisou Bisou oraz Love Bug, moich zdecydowanych faworytów.
Nieznane są jeszcze dokładne ceny Mimi Holliday w Polsce, ale nie oszukujmy się – tanio nie będzie. W sklepie producenta ceny biustonoszy oscylują wokół 55 funtów, możemy się zatem spodziewać cen z przedziału 250-300 zł, w zależności od kursu. Nie ukrywajmy, to dużo, nawet bardzo dużo jak na nasze warunki. Z drugiej strony, rozmiarówka taka, jak w przypadku tej marki, to rzadkość. Trudno znaleźć na rynku model, zwłaszcza miękki, gdzie miseczki zaczynają się od 60B (chociaż nie wiem jeszcze, jak ichniejsze 60B wygląda). Materiały użyte w biustonoszach Mimi Holliday to wysoka klasa – wspaniałe koronki czy czysty jedwab. Gdyby choć jeden z modeli miał cenę poniżej psychologicznej granicy 200 zł…
Trzymam jednak kciuki za powodzenie marki w Polsce, głównie ze względu na nietypowe kroje i szalone wzornictwo, którego trochę brakuje na naszym bieliźniarskim rynku. A sama chyba zaczynam odkładać jakieś drobniaki, żeby na jesień mieć już trochę uzbierane ;) Wszystkie Czytelniczki zapraszam do przejrzenia GALERII
Przypominam także o Złotych Palemkach! Jutro ostatni dzień głosowania – kto jeszcze nie oddał głosu, niech spieszy to uczynić ;)