Pages

sobota, 16 kwietnia 2011

Kwiaty, kawa i biustonosze prosto z Łodzi



"Szyfoniera to wspólny projekt dwóch kobiet: matki i córki połączonych wspólną pasją do idei brafittingu i umiłowaniem pięknej bielizny.  To jedyne miejsce w Łodzi, gdzie kobiety mogą przyjść poplotkować przy kawie czy herbacie i wyjść odmienione w pięknym biustonoszu."

Tak o swoim sklepie na stronie internetowej piszą właścicielki Szyfoniery – Anna Dastych i jej córka, Aleksandra. Odwiedziłam ten uroczy sklep, zostałam poczęstowana przepyszną kawą i jeszcze lepszymi ciastkami oraz przeprowadziłam przesympatyczną rozmowę z właścicielką, Anną Dastych, i zatrudnioną w sklepie brafitterką, Magdaleną Grabarczyk. Co mają do powiedzenia czytelniczkom Small Cup?


Zacznę od pytania, które pewnie niejednokrotnie padało w Waszym kierunku – skąd pomysł na połączenie sklepu z bielizną i kawiarni? To dość niekonwencjonalna idea…

Anna Dastych: Pewnie właśnie dlatego, że niekonwencjonalne, to postanowiłyśmy to zrobić. A tak naprawdę, to w tym miejscu mieściła się kawiarnia „Zielone Wzgórze”,  którą prowadziłyśmy wraz z Olą. Ponieważ w realiach łódzkich finansowo się ta kawiarnia niekoniecznie sprawdzała, to postanowiłyśmy coś z tym zrobić. Tak jak większość z nas, przez przypadek weszłam do Internetu - zobaczyłam, że jest coś takiego, jak brafitting, Lobby Biuściastych, Stanikomania. W ten sposób narodził się pomysł, że możnaby założyć sklep z bielizną i usługą brafittingu, jednocześnie nie rezygnując ze strefy dla kobiet. W tej chwili kawiarnia jest typowo kobieca - można w dalszym ciągu napić się kawy, herbaty, zjeść ciastka, a jednocześnie kupić bieliznę dostępną w pełnej rozmiarówce, z usługą brafittingu.

Jakie firmy są dostępne w Szyfonierze? Dlaczego właśnie takie?

A.D.: Firmy mamy w tej chwili głównie polskie, większość łódzkich: Ewa Michalak, Comexim, Kris Line, Dalia, Gaia. Mamy też „brytyjczyki” – Miss Mandalay, Pour Moi?, Bestform. Nasz sklep znajduje się w Łodzi, firmy łódzkie to nasza podstawa, a tak naprawdę nie ma ich w innych lokalnych sklepach – jesteśmy na przykład jedynym sklepem w naszym mieście, który sprzedaje bieliznę Ewy Michalak czy Comeximu, a są to firmy bez wątpienia godne zauważenia.

SmallCup jest blogiem dla małobiuściastych – co polskie firmy mają im do zaoferowania?

A.D.: Tak naprawdę w tej chwili dla małych biustów mamy Ewę Michalak. Wbrew pozorom, mały biust wcale nie jest łatwiejszy do ubrania niż duży. Jesteśmy w trakcie poszukiwań firm, które szyją dobre staniki na mniejsze biusty. W ofercie sklepu większość firm jest od miseczki D.

Dużo małobiuściastych przychodzi po dobrze dobrany stanik?


A.D.: Tak, przychodzą dziewczyny, szukają. Często, choć nie zawsze, chcą biust zwiększyć sobie optycznie, większość przychodzi w push-upach i szukają tego typu staników. Obwody mamy od sześćdziesiątek i ścisłych sześćdziesiątek piątek, a większość małobiuściastych jest też szczupła. Największy problem mamy, pewnie jak większość sklepów, z miękkimi stanikami dla małych biustów. Mały biust rządzi się swoimi prawami, są to często piersi bardziej zwięzłe, które się nie poddają tak łatwo ułożeniu w tym staniku. Myślę, że w ramach poszukiwań wejdziemy w biustonosze firm angielskich, polecanych na Lobby Małobiuściastych czy Balkonetce.

Magda, jako brafitterka pracująca w Szyfonierze – może chciałabyś się wypowiedzieć, jak Tobie dobiera się staniki na mały biust?


Magdalena Grabarczyk : Zdecydowanie trudniej, niż na biusty z drugiego końca tabelki, właśnie z takich powodów, jakie wymieniła Ania. Te biusty mają najczęściej własny, określony charakterek, jak ja to nazywam. Są często ściśle związane z klatką piersiową, o własnym, zdecydowanym kształcie – trzeba znaleźć biustonosz, który jest kształtem dopasowanym do nich, bo odwrotnie jest trudno. Problem zatem stanowi najczęściej nie rozmiar, tylko kompatybilność fasonu z biustem.

Niezależnie od rozmiaru, jak reagują panie, które przyszły, dobrały rozmiar i właśnie wychodzą w nowym staniku?

A.D.: To jest jedna z przyjemniejszych form pracy, czyli właśnie okrzyki w przymierzalni…
M.G
. „O matko”…
A.D. „O matko”, „Boże”, „Wow!”. (śmiech) Właśnie to jest charakterystyczne, ciekawe – małobiuściasta pani przychodzi i mówi, że „ona to ma taki mały biust” i bardzo by chciała, by był on większy. Zwykle te panie „lądują” w miseczce D, DD. Dla nich jest to takie niezwykłe wrażenie, że to jest ta miseczka D, że ten biust fajnie wygląda.
M.G.: I pytanie: czy tu naprawdę nie ma żadnego push-upa?
A.D.: Do tego nauka wygarniania – panie twierdzą, że miseczka na pewno odstaje i jest zdecydowanie za duża, po czym okazuje się inaczej. I wtedy te okrzyki.

Wiemy już, co jest fajne. A co jest wręcz przeciwnie – nieprzyjemne w tej pracy?

A.D.: Dla mnie? Osobiście niefajne jest jedynie układanie później tych staników, które klientka mierzy. Jednej klientce czasami staramy się pokazać nawet kilkanaście modeli w różnych rozmiarach. Później te staniki trzeba ułożyć z powrotem na wieszaczki, ładnie, w odpowiedniej kolejności. To jest jedyny mankament pracy brafitterki w sklepie z pełną rozmiarówką (śmiech)M.G.: Chciałam tylko dodać, że świetnie się z Anią uzupełniamy, bo ja dla odmiany lubię porządkować, sortować, więc zdejmuję mojej szefowej z głowy ten największy ciężar (śmiech). Poza tym… ja lubię wszystko.

Czy praca w takim sklepie jest ciekawsza, niż prowadzenie kawiarni?

A.D.: Czy ja wiem, czy ciekawsza? Inna. Z jednej strony trudniejsza – wypuszczenie klientki w pierwszym uświadomionym staniku nie jest takie proste. Ten biust może różnie się zachowywać, zmigrować, po jakimś czasie biustonosz może okazać się za mały. Czasami ten pierwszy stanik może na początku klientce sprawiać jakieś niedogodności – trzeba się przyzwyczaić do ściślejszego obwodu, do fiszbin. Trudno to ocenić w przymierzalni. Spoczywa na nas większa odpowiedzialność, niż w kawiarni. Tam zrobiło się tylko kawę, żeby ładnie wyglądała, ciasto, żeby dobrze smakowało. To jest taka różnica - czasami trudno jest dobrać ten biustonosz, by był idealnie dopasowany i wygodny, bo, niestety, okazuje się dopiero po jakimś okresie noszenia tego stanika.

Jak jest z promocją sklepu, czy łatwo się rozreklamować?

A.D.: Jeśli ktoś ma nieograniczoną ilość pieniędzy, to łatwo. Jeżeli jest inaczej, to w sukurs przychodzą różne pomysły, czyli na przykład jeżdżenie z brafittingiem. Ostatnio byłyśmy z Magdą w Bełchatowie, gdzie miał miejsce Festiwal Kobiecości. Tam odbył się cały wykład na temat brafittingu, oraz mierzenie i ubieranie pań. Byłyśmy też z Olą i Magdą na typowo babskiej imprezie Lady Polonia, gdzie miał miejsce pokaz mody bieliźnianej z udziałem nieprofesjonalnych modelek. Były to dziewczyny w różnym wieku, najmłodsza około dwudziestu lat, najstarsza – powyżej czterdziestki, choć nie jestem pewna, bo nie rozmawiałyśmy na ten temat. Impreza bardzo udana, a panie, które prezentowały bieliznę, świetnie się wczuły w rolę modelek, dobrze wyglądały. Byłyśmy też w Starej Szwalni, czyli klubie muzycznym. Tam z okazji ósmego marca była kobieca impreza.

Czy klientki to głównie osoby, które przeczytały coś w Internecie, czy może „z ulicy” albo takich promocji?

A.D.: Myślę, że to jest taka mieszanka. Dużo jest klientek, które przeczytały o nas w Internecie, także panie, które spotkałyśmy na przykład w Bełchatowie, czy na Lady Polonia. Przychodzą do nas i oczywiście przyciągają następne koleżanki. Miałyśmy fajny artykuł w Gazecie Wyborczej – stamtąd też się pojawiły klientki. Najwięcej jednak klientek to panie, które dowiedziały się o sklepie od koleżanki, mamy, córki, cioci. Widzą ten stanik na innym biuście i przychodzą, bo też chcą tak wyglądać.


Magda, Ty wcześniej byłaś klientką sklepu. Skąd się o nim dowiedziałaś?

M.G.: Z mojego ulubionego forum, czyli Lobby Biuściastych. Stamtąd się wziął mój cały pomysł związania się z brafittingiem zawodowo, a nie tylko hobbystycznie. Anię poznałam już dużo wcześniej, ale nie sądziłam, że się jeszcze kiedyś spotkamy. Kiedy dowiedziałam się o otwarciu nowego sklepu w Łodzi, których jest tu niewiele, to przypędziłam. I tak się pałętałam w okolicy, i zostałam w końcu (śmiech).

W jakich godzinach można odwiedzać Szyfonierę?

A.D.: Szyfoniera mieści się na ulicy Legionów 2, jest to narożna kamienica Placu Wolności. Godziny otwarcia: poniedziałek, środa, czwartek od 10 do 18, a we wtorki i piątki: od 11 do 19 – uwzględniamy panie, które też pracują w handlu tak jak my, by mogły przyjść do nas po pracy. W soboty sklep otwarty jest od 11 do 15.

Dziękuję za rozmowę.


A.D.: I my też dziękujemy.

Dla czytelniczek Small Cup Ania i Magda przygotowały niespodziankę. Do piętnastego maja w Szyfonierze na hasło „Small Cup” będzie można uzyskać 10% rabatu na stanikowe zakupy. Wszystkie panie gorąco zapraszam. Polecam również zapoznanie się ze stroną internetową sklepu: www.szyfoniera.com.pl








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz