Pages

niedziela, 16 grudnia 2012

Zimowa, gorąca Scarlett



Kiedy opisywałam jesienną oraz świąteczną kolekcję Change, zwróciłam szczególną uwagę na linię Charade i wyjątkowo urokliwą jej przedstawicielkę – Scarlett. Elegantka ta zasłużyła na osobną notkę jej poświęconą, a że krojem różni się od poprzednich recenzowanych przeze mnie modeli Change, to postanowiłam Wam ją przedstawić w szczegółach. Scarlett występuje jeszcze w bardzo lubianym przeze mnie kroju plunge, ale nie byłabym sobą, nie próbując czegoś nowego.

Model:  Change (Charade) Scarlett
Kolor:  fiolet + czerń
Zakres rozmiarów:  60C-H, 65C-J, 70B-J 75B-J, 80B-I, 85B-H
Cena:  149 zł



Estetyka i wykonanie: 5 



Z czym kojarzy Wam się satynowa miseczka pokryta koronką? Bo mnie trochę z maskaradkami w starszym stylu. Scarlett to przedstawicielka droższej, bardziej eleganckiej linii Charade i znalazła się tam nie przez przypadek. Materiał pokrywający miseczki jest miękki, gładki i połyskliwy, bardzo miły w dotyku. Kolor – pinot noir, czyli śliwka – należy do moich ulubionych, więc w sklepie Scarlett była pierwszym modelem, do którego podeszłam. Koronka ma kolor czarny i wykończona jest cienkimi rzęskami , czyli mamy tu do czynienia z nie tak często spotykanym w bieliźnie eyelash lace. Taką koronką łatwo dać wrażenie niewykończonego biustonosza, w przypadku Scarlett jednak nie ma o tym mowy. Warto zwrócić uwagę, że wzór na miskach układa się symetrycznie, co, wbrew pozorom, nie wszystkim markom się udaje.
Udane i dopracowane są także detale. Mostek zdobi podwójna kokardka. Dolna jej część to fioletowa tasiemka, zaś górna – czarna taśma koronkowa. Łączenie ramiączek z miską ozdobione jest przez aplikację w kształcie kwiatu. Pewnym drobnym zgrzytem w tej kompozycji są ramiączka, w której ozdobna część to po prostu guma wykończona pętelkami. Z drugiej strony, fantazyjne ramiączka przy całości tego biustonosza… To mogłoby być już zbyt wiele. Kolorystycznie natomiast wszystko się zgadza – miski, obwód i zapięcie są dokładnie w tym samym odcieniu, regulatory mają kolor czarny.
Scarlett w moim subiektywnym odczuciu zdecydowanie przewyższa testowane przeze mnie wcześniej Kamilki pod względem użytych materiałów oraz urody.

Dopasowanie: 4 



Zacznijmy od obwodu – dość ścisła, choć nie najciaśniejsza, wygodna 65. Nieco ciaśniejsza od obu Kamilek, ale przyznaję się bez bicia, przybyło mi nieco pod biustem ;) Bardzo ściśle na wydechu nadal mam ok. 67 cm, ale nie ściskając się do trzeszczenia miarki, ok. 69 cm. Przy tych wymiarach obwód 65 jest jak najbardziej w porządku, zapinam go na najluźniejszą haftkę. Scarlett występuje także w obwodzie 60, więc szczuplejsze dziewczyny także znajdą coś dla siebie.Miseczki Scarlett są minimalnie mniejsze od misek Camille w obu wersjach. Po moim lekkim przybraniu na wadze ta różnica jest o tyle istotna, że potrzebowałam już miski więcej. Mierzyłam także 65DD i różnica pomiędzy tymi rozmiarami na pierwszy rzut oka była niewielka. Dopiero pod bluzką zauważyłam, że rozmiar mniejszy spłaszcza jednak piersi z profilu. W podjęciu decyzji ostatecznie pomogła mi brafitterka Change ;)
W Scarlett niestety brak miseczki A, zaś miseczka B pojawia się dopiero od obwodu 70. Szkoda, bo to model, który mógłby nieźle leżeć także na mniejszych biustach. Miseczki wypadają dość małe, dlatego też panie noszące w brytyjczykach 32A mogłoby spróbować chanowego 70B.
Kalkulator jednak nadal wylicza mi rozmiar daleki od noszonego. Wpisując 69/88 uzyskuję wynik 60F, który miseczkowo jest już zgodny z noszonym (60F jest odpowiednikiem 65E), ale zaniżenie obwodu nadal bardzo duże. Owszem, Change nie są najbardziej ścisłymi biustonoszami świata, ale zaniżenie o 9 cm to zdecydowana przesada, zresztą zaniżenie o 7 również.
Na plus niezłe trzymanie rozmiarówki – w przypadku Change cały czas obracam się wokół jednego rozmiaru, czyli 65DD. Różnica jednej miski w przypadku innego kroju nie jest duża, zresztą 65DD nie było znacząco za małe.

Konstrukcja i kształt: 4 



Trudno mi jednoznacznie zakwalifikować Scarlett: z jednej strony odsłania całkiem sporo biustu od strony mostka, z drugiej – pod pachą jest już bardziej zabudowana. Katalog ten krój określa po prostu jako „padded”. Osobiście nazwałabym Scarlett, podobnie jak jedną z recenzowanych Camille, usztywnianą balkonetką o obniżonym mostku.Miseczki są delikatnie usztywniane – użyty wkład gorseciarski jest dość miękki i daje się swobodnie miętosić. Materiał ten jest wg mnie nieco delikatniejszy i cieńszy  niż w przypadku poprzednio testowanych przeze mnie Change, co mi bardzo odpowiada, nie każdy usztywniany biustonosz musi być twardy jak skała ;)
Wbrew temu, co sugeruje zewnętrzna warstwa, miseczka nie ma trzech pionowych cięć, lecz tylko jedno. Ten krój daje zdecydowanie okrągły kształt piersi, niewyciągnięty do przodu. Brak mocnego wypchnięcia do profilu nie jest jednak spowodowany jednym pionowym cięciem, lecz bardzo szerokimi fiszbinami. Cóż, osobiście wolę zdecydowanie węższe, ale Scarlett nie sięga aż tak głęboko pod pachę, bym mogła ją zdyskwalifikować z powodu fiszbin. Zdecydowanie jednak ten krój jest przeznaczony dla tych pań, które wolą miski szerokie i płytkie.
Fiszbiny na mostku dość niskie,  na granicy mojej tolerancji ;) Odrobinę wyższy mostek byłby już za wysoki, ten jednak jest jak najbardziej ok, między innymi dlatego, że nie jest zbyt szeroki. Fiszbiny pod pachą zdecydowanie wyższe niż w przypadku Camille w wersji padded low, całe szczęście nie próbują mnie atakować (o co u mnie nietrudno – wysokie zawieszenie biustu ma pewne wymagania ;)).

Bardzo cieszy mnie to, że krawędź miseczki jest delikatna i cienka, dzięki czemu nie odstaje i miękko układa się na biuście. Miseczka jest dość otwarta, choć nie całkowicie – u mnie nie wcina się krawędzią (nawet w mniejszym rozmiarze nie występowało to zjawisko), ale u niektórych osób może się tak zdarzyć.Ogólnie, mimo dość szerokich fiszbin, z kroju jestem zadowolona – nie przeszkadza mi naturalne kształtowanie. Nie oszukujmy się, Scarlett w tym kroju nie jest modelem do wyczarowywania oszałamiającego dekoltu i profilu wysuniętego trzy metry w przód ;) Nie robi jednak z biustu naleśników, nie wcina się w niespodziewanych miejscach, pozwala także na dekolt średniej głębokości, za to dość szeroki. Myślę jednak, że u tych dziewczyn, dla których plunge ma fiszbiny zbyt wąskie i/lub miski zbyt zamknięte, ten krój sprawdzi się znakomicie.
Bura należy się natomiast za ramiączka, które nie są regulowane w całości, w związku z czym dla mnie nawet po całkowitym skróceniu są trochę za długie. Po kilku założeniach rozciągnęły się minimalnie, ale już ta niewielka różnica skłania mnie do sięgnięcia po nożyczki ;) Gdyby część ozdobna była trochę krótsza na rzecz części regulowanej, wszystkim wyszłoby to na dobre. Za długie ramiączka są jednak moją bolączką niemal we wszystkich stanikach z niepełną regulacją, dlatego też kara nie będzie surowa ;)

Wygoda: 5 



Jeśli chodzi o Change, nic się nie zmienia w tej kwestii. Te biustonosze są niemożliwie wygodne, aż ciężko w to uwierzyć. Scarlett wpisuje się doskonale w ten nurt, wszystko w tym biustonoszu jest miłe, miękkie i wręcz przytulające. Już nie miewam chyba takich dni, w których nie mogę założyć żadnego stanika, bo wszystko mnie pije i uwiera – zakładam wtedy Change ;)

Cena: 4 


Oj, Scarlett już nie zachwyca tak ceną jak poprzednio recenzowane przeze mnie biustonosze, jest od nich bowiem dwa razy droższa! Z drugiej strony jednak w otrzymujemy biustonosz bardzo elegancki, ozdobny, uszyty ze świetnych materiałów. Myślę, że nie popadnę w przesadę, jeśli pod względem jakości i wzornictwa postawię go na jednej półce z Gossardem czy Panache Masquerade, które są znacznie od Scarlett droższe. Dlatego też wymiar kary za cenę 150 zł nie będzie wysoki, stawiam czwórkę bez żadnych wyrzutów sumienia.
Natomiast te panie, które mimo wszystko zżymają się widząc taką kwotę za biustonosz, zachęcam do odwiedzenia strony Change, bowiem katalog zapowiada wielką, świąteczną obniżkę cen o 25%. 112,5 zł brzmi już znacznie lepiej, prawda?



Do kompletu:



Do kompletu figi, stringi, szorty lub stringoszorty. Wybrałam te pierwsze, bo to zdecydowanie mój ulubiony krój majtek. Najwygodniejszy dla mnie i najlepszy wizualnie dla mych krótkich nóżek ;) Majtki od Change nadal pozostają ogromniaste. Przybyło mnie trochę, więc dla spokoju sumienia tym razem wzięłam 38 i po praniu zastanawiam się, czy jednak nie mogłyby być odrobinkę mniejsze. Z pupy jednak nie spadają ;) Materiał jest także lepszy, niż w przypadku majtek w kolekcji Chic, wydaje się być znacznie mocniejszy i nieco mniej elastyczny. Ładne i bardzo wygodne, choć regularna cena – 70 zł – dość gorsząca.

Podsumowując

Scarlett przewyższa jakością i urodą swoje tańsze koleżanki, choć konstrukcyjnie nie jest od nich lepsza. Cieszy szeroki zakres rozmiarów, lecz brakuje mi tych mniejszych miseczek. Te małobiuściaste, które wypadły z rozmiarówki dołem, mogą spróbować się pocieszyć wersją plungową, która występuje od miseczki B w obwodzie 65, a w obwodach większych – od A. Miło było także odkryć, że biustonosz tak urodziwy i elegancki jest przy tym niesamowicie wygodny.

Szkoda, że nadal ciężko o Change w Internecie. Jak dotąd, dostępna jest jedynie kolekcja bazowa, a kolekcje sezonowe można kupić w sklepach firmowych w Łodzi (w Porcie i w Manufakturze). Ptaszki jednak ćwierkają, że w 2013 roku ruszy internetowy sklep firmowy, polecam zatem trzymać kciuki za jego rozwój.

Troszeczkę więcej zdjęć w mini-galerii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz