Wyobraź sobie świat idealny. Wyobraź sobie ciała bez skazy, gładkie i opalizujące. Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie mają jedwabistą, jędrną, napiętą skórę, bez jednego włoska, bez załamania i fałdki… Świat tak piękny, że aż nienaturalny. Czy naprawdę dla nas nienaturalny?
Łatwo jesteśmy w stanie wyobrazić sobie ten świat prawda? Media, reklamy, a nawet katalogi bieliźniane pokazują nam go ciągle i ciągle na nowo. Ponad rok temu (tak dawno? myślałam, że to było gdzieś w okolicach ostatniego Bożego Narodzenia!) byłam zadziwiona perfekcyjnym retuszem zdjęć pewnej „biuściastej” marki, gdzie modelki… prawie nie miały kolan. Z drugiej strony, pozytywnie zaskoczyła mnie inna marka, na której zdjęciach trudno było dopatrzyć się ingerencji grafika.
Robiłam do tego tematu przymiarkę w ostatniej mojej notce. Dodałam tam malutki
smaczek na rysunku poglądowym – postać ukazująca mnie zyskała fałdkę na brzuchu,
mniej więcej taką samą, jak posiadam w rzeczywistości. Czy ktokolwiek zauważył?
Zdarza mi się odpowiadać na pytania w wątku poświęconym dobieraniu rozmiaru stanika na lobby małobiuściastych – czasami pojawiają się tam pytania o fałdki, wałeczki, chomiczki pod pachami. O ile, obecność wałeczków, które są częścią nie mieszczącej się w miseczkach piersi jest oznaką złego dopasowania stanika, o tyle w niektórych przypadkach mam wątpliwość, czy opisywany „problem” jest rzeczywiście realny i wynika ze złego dopasowania, czy może… niestety, wyolbrzymiania. Być może „fałdka” jest jedynie zagięciem skóry, tłuszczykiem, który nie jest fragmentem piersi , a którego tak nie lubi właścicielka… Zupełnie anatomicznym zagięciem, które posiadają kobiety wszelkich rozmiarów i często również mężczyźni i małe dzieci :)
Wiem, jak bardzo często zauważamy w sobie
niedoskonałości, jak bardzo krytyczne wobec siebie jesteśmy, jak bardzo staramy
się dorównać wygładzonym ideałom. Nie pamiętamy wtedy, że na zdjęciach są
kobiety, których pracą, obowiązkiem i
zadaniem jest wyglądać pięknie. Nad i z którymi działa cały zespół
profesjonalistów. Które uczą się pozować do zdjęć, tak, żeby wyglądać .. nie
jak najlepiej, bo piękno i dobry wygląd są kwestią gustu, ale jak najlepiej
wpasować się w obowiązujący kanon piękna.
Ten najbardziej katalogowy, medialny kanon.
Tymczasem nasze ciało jest zbudowane z… ciała :)
Z ciała, które posiada niedoskonałości, zagięcia, fałdki, czasami obwisa, zawija się, marszczy… Z ciała, które jest miękkie, ciepłe i przyjemne w dotyku. Tak dla równowagi musiałam dodać kilka cech ogólnie odbieranych jako miłe, żeby w was wzbudzić chociaż odrobinę miłości i czułości dla własnego brzuszka, ud, fałdek pod pachami czy oponki. Ale także dla wystających kostek, dużych kolan czy małych pośladków… Lub, jeśli nie miłość i czułość, to chociaż akceptację. Bo to wszystko jest normalne i piękne.
Chciałabym, żeby nasz świat stał się idealny. Nie chodzi mi oczywiście o wygląd, nie chcę widzieć samych gładkich, odbitych z kilku wzorców sylwetek na ulicach. Chcę widzieć samozachwyt, chcę widzieć akceptację i pewność siebie.
Proszę Was dziewczyny o pokochanie siebie, o pozwolenie sobie i innym na luz, na bycie człowiekiem zbudowanym z ciała, na przyzwolenie na „niedoskonałości” – których wcale nie musimy traktować jak wad!
Po ulicach chodzi mnóstwo pięknych ludzi. Przyznam się, że co krok jestem zachwycona czyjąś sylwetką, oczami, włosami, brzuszkiem, stylem, odwagą i pewnością siebie albo talentem w dobieraniu stroju. Zachwycam się bardzo różnymi sylwetkami: dużymi, małymi, szczupłymi, grubszymi. Różnorodność jest wspaniała. I myślę, że z takim nastawieniem możemy sobie pomóc pokochać siebie dokładnie takimi, jakie jesteśmy. A później wybrać idealny stanik i podkreślające to co w nas najlepsze ubrania – i z uśmiechem przywitać się ze swoim odbiciem w lustrze :-)
I jeszcze na zakończenie podsyłam link: tekst o ciastkach
Ten najbardziej katalogowy, medialny kanon.
Tymczasem nasze ciało jest zbudowane z… ciała :)
Z ciała, które posiada niedoskonałości, zagięcia, fałdki, czasami obwisa, zawija się, marszczy… Z ciała, które jest miękkie, ciepłe i przyjemne w dotyku. Tak dla równowagi musiałam dodać kilka cech ogólnie odbieranych jako miłe, żeby w was wzbudzić chociaż odrobinę miłości i czułości dla własnego brzuszka, ud, fałdek pod pachami czy oponki. Ale także dla wystających kostek, dużych kolan czy małych pośladków… Lub, jeśli nie miłość i czułość, to chociaż akceptację. Bo to wszystko jest normalne i piękne.
Chciałabym, żeby nasz świat stał się idealny. Nie chodzi mi oczywiście o wygląd, nie chcę widzieć samych gładkich, odbitych z kilku wzorców sylwetek na ulicach. Chcę widzieć samozachwyt, chcę widzieć akceptację i pewność siebie.
Proszę Was dziewczyny o pokochanie siebie, o pozwolenie sobie i innym na luz, na bycie człowiekiem zbudowanym z ciała, na przyzwolenie na „niedoskonałości” – których wcale nie musimy traktować jak wad!
Po ulicach chodzi mnóstwo pięknych ludzi. Przyznam się, że co krok jestem zachwycona czyjąś sylwetką, oczami, włosami, brzuszkiem, stylem, odwagą i pewnością siebie albo talentem w dobieraniu stroju. Zachwycam się bardzo różnymi sylwetkami: dużymi, małymi, szczupłymi, grubszymi. Różnorodność jest wspaniała. I myślę, że z takim nastawieniem możemy sobie pomóc pokochać siebie dokładnie takimi, jakie jesteśmy. A później wybrać idealny stanik i podkreślające to co w nas najlepsze ubrania – i z uśmiechem przywitać się ze swoim odbiciem w lustrze :-)
I jeszcze na zakończenie podsyłam link: tekst o ciastkach
I wąteczek o kompleksach, na moim ulubionym forum.
Pozostaję z miękkim, małobiuściastym pozdrowieniem :)
Świetna notka. Ja marzę o tym, by określenie "niedoskonałości" pojawiało się jak najrzadziej, a może nawet wcale, w opisach naszych ciał. Nie jesteśmy lalkami, nasze ciała mają więcej szczegółów, zakrzywień, wypukłości i wklęsłości niż sztuczne przedmioty. Tak po prostu wygląda naturalne ciało. A "chomiki"... bardzo trafnie to ujęłaś - czasem to problem z dopasowaniem, a czasem - z wyolbrzymianiem, przy czym to drugie występuje chyba częściej niż się nam wydaje, zwłaszcza u szczupłych kobiet z mniejszym biustem.
OdpowiedzUsuńDla mnie określenie niedoskonałości nie ma negatywnych konotacji. Doskonałość za to kojarzy mi się odrobinę z czymś nienaturalnym, niekoniecznie nawet pożądanym. Słowo "niedoskonałości" toleruję więc jak najbardziej, zwłaszcza, że w głowie mam je połączone z "urocze", "interesujące", "wielowarstwowe" "nie-nudne", "wyróżniające", "charakterystyczne".
UsuńZa to wykreśliłabym słowo "wada" i "niewymiarowość", które równie często pojawiają się przy opisie ciał :)
Ja ze swojej strony chciałabym tylko dodać, że często te chomiki są wystającym fragmentem przyczepu mięśnia piersiowego większego. Stąd ich obecność u kobiet, mężczyzn, małych dzieci... Bardzo piękna notka :).
OdpowiedzUsuń"Przyczep mięśnia piersiowego większego" właśnie wzbogacił mój słownik i moją wiedzę o anatomii (mam nadzieję, że nie tylko moją) bo otworzyłam sobie już kilka stron, żeby o tym poczytać. Maj, bardzo, bardzo dziękuję Ci, że to napisałaś! Mam nadzieję, że będę mogła dzięki temu kiedyś komuś pomóc pozbyć się kompleksu, kiedy zapyta mnie o "tę fałdkę", której nie da się wygarnąć do żadnego stanika, a która spędza sen z powiek. Amen.
UsuńOstatnio czytałam piękny tekst na pociechę wszystkim kobietom uważającym swoje sylwetki za niedoskonałe i jeden z akapitów był poświęcony temu, że "każda osoba, nawet ta o figurze chudej modelki, będzie miała fałdkę na brzuchu, jeśli się pochyli lub zgarbi". Drobne odchylenia od gładkości ciała to absolutna norma :) Ale my widzimy w katalogu dzieło fotografa, oświetleniowców, fotoszopistów, więc te nasze wałeczki pod obwodem, chomiczki pod pachami i fałdki na brzuchu urastają w głowie do jakichś straszliwych zwałów tłuszczu.
OdpowiedzUsuńindigo-rose
Większe odchylenia to również absolutnie norma. A w głowie mnóstwo rzeczy potrafi urastać, mnie tak urastała kiedyś do niewyobrażalnych rozmiarów pupa, miałam wrażenie, że jak odwracam się tyłem, to wszyscy ludzie nachalnie się na nią gapią. W mojej wyobraźni dodawałam sobie tak ze 20 albo nawet 30cm w obwodzie bioder. Nie przesadzam teraz! Na szczęście to było prawie dekadę temu.
Usuń100krotna, ja jeszcze niedawno sobie wkręcałam różne głupoty. Pomijam mój chorobowy brzuszek, z którego w mojej głowie powstawała monstrualna otyłość (a tak naprawdę to o ile może się wzdąć? o kilka cm?), a jak ktoś go zauważył to już w ogóle tragedia - nie tak dawno wydawało mi się, że mam masywne uda i tłuszczem porośnięte. Dopiero jak na paczce pończoch przeczytałam, że 1-2 to od 58 cm w górę, a moje udko ma całe 50, to dotarło do mnie, że grube ono nie może być :D
UsuńPoza tym ja nie jestem przyzwyczajona do posiadania normalnego ciała, bo całe życie nie z własnej woli ważyłam poniżej 50 kilo, a teraz - może z wiekiem - przekroczyłam magiczną barierę i mam ciało (szczupłej, ale w granicach przeciętnej) kobiety, a nie chudej nastolatki. A że dla mnie to chude było zawsze normalne, to teraz się sobie pulchna zdaję :D
Ja mam magiczny sposób by się pozbyć chomików! Kiedy ktoś na nie narzeka mówię: "Proszę podnieść ręce do góry. Taaadaaaa Zniknęły!" Magia? :)
OdpowiedzUsuń